sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział piąty

Justin's POV
Odwiozłem Sue i pojechałem prosto do domu Matta. Miałem dać mu znać już wczoraj jak wrócę do domu, ale wyleciało mi to z głowy. Wolałem pojechać teraz i przedstawić mu całą sytuację i może jeszcze spotkam tam chłopaków. Od domu Sue do domu Matta nie było tak daleko, dlatego w krótkim czasie znalazłem się już u mojego kumpla. Wjechałem na jego posesję, wziąłem do ręki swój telefon i wyszedłem z auta od razu kierując się prosto do drzwi. Było widać, że jego starzy są nieźle dziani i pozwalają mu na wiele rzeczy. Bez pukania wszedłem do domu. W środku panował wielki syf. Kopiąc pustą puszkę po piwie wszedłem w głąb domu. Pod moimi nogami plątały się zarówno jak i puste puszki po piwie, balony, resztki jedzenia, niedopałki. Przechodząc przez duży salon znalazłem się na ogrodzie gdzie tak jak myślałem znalazłem również Philipa, Daniela i Luka siedzących razem z Mattem.
- Kurwa, stary, weź sobie tu zamów jakąś ekipę sprzątającą - powiedziałem stojąc w drzwiach. W tej chwili cała uwaga chłopaków została skupiona na mnie, bo żaden nie usłyszał wcześniej, że przyjechałem.
- Oo, siema Bieber! - krzyknął Daniel. Podszedłem do każdego z chłopaków i podałem im dłoń na powitanie, po czym usiadłem na wygodnym ogrodowym fotelu, a swój telefon położyłem na stoliku naprzeciw mnie.
- Co tam chłopcy? Udało się? - spytałem rozsiadając się na fotelu.
- Justin, weź nie pytaj - powiedział Philip.
- Co? Taka lipa? Kurde Matt, myślałem, że nauczyłeś się już czegoś ode mnie - zażartowałem do blondyna.
- Bardzo śmieszne Justin, długo nad tym myślałeś? - dogryzł mi Matt.
- Na pewno krócej od Ciebie stary - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Nieważne - zakończył ten temat.
- No i jak sobie wczoraj poradziłeś? - wtrącił się Philip.
- No jakoś sobie dałem radę. Zaopiekowałem się Sue, a przed chwilą odwiozłem ją do domu.
- Co masz na myśli, że zaopiekowałeś się Sue? - powiedział żartobliwie Daniel.
- Ty się lepiej nie odzywaj Dan, bo sam nie umiałbyś się zaopiekować dziewczyną w ten sposób o jakim teraz pieprzysz - zgasił go Luke.
- Święta prawda brachu, stawiam Ci piwo - przybiłem piątkę z nim.
- Dobra, a jak ona się ma? - kontynuował ten temat Philip.
- No a jak ma się czuć? Jest cała roztrzęsiona, dużo płakała, dziś już może było ciut lepiej niż wczoraj, ale myślę, że to długo, długo z nią zostanie - powiedziałem krzyżując ręce na moim karku.
- Na jakim etapie przyjechałeś do niej? - spytał Matt.
- Sukinsyn ją uderzył w twarz i zaczął dobierać się do jej ciała. Mam nadzieję, że szybko tego pożałuje, bo troszkę oszpeciłem mu ten już i tak krzywy ryj - powiedziałem wspominając moje ciosy.
- Dziewczyna miała szczęście, że na Ciebie trafiła, bo nie wiadomo jak daleko posunąłby się ten kutas - powiedział Luke biorąc łyk piwa.
- Był od niej silniejszy, mógł się posunąć jak najdalej.
- Macie kontakty?
- Ma mój numer, może się odezwie.
- Emily o Ciebie wczoraj wszystkich pytała - zmienił temat Daniel.
- Coś Ty się jej tak przyczepił? Wiem, że to dobra dupa, ale ona jest najwyraźniej zainteresowana mną - uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Cały Justin Bieber, uwodziciel.
- Życie, pogódź się z tym kolego - zaśmiałem się pod nosem.
- Wytrzymałem z Tobą 15 lat stary, ledwo daję rady.
- To samo tyczy się Ciebie - przymrużyłem oczy.
- Jakie plany na dziś? - spytał Luke.
- Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, jak coś planujecie to ja odpadam - przeleciałem wzrokiem po każdym z chłopaków.
-  Ja chyba muszę iść wziąć porządny prysznic - powiedział Matt wstając od stołu.
- Jak Ty to robisz Bieber? - zwrócił się do mnie Dan złączając swoje ręce i opierając łokcie na kolanach.
- O czym mówisz? - odpowiedziałem kiwając głową, starając się zrozumieć o co mu chodziło w danej chwili.
- Kryjesz się, nie pokazujesz swoich emocji. Znamy się tak długo, a ja za cholerę nie mogę Cię rozgryźć.
- Właśnie to czyni mnie lepszym - wstałem od stołu i pożegnałem się z przyjaciółmi - Trzymajcie się.
- Ty też Justin - usłyszałem i opuściłem dom Matta.
Wsiadając do auta odblokowałem swój telefon, żeby zobaczyć czy ktoś próbował się ze mną skontaktować. Dwa nieodebrane połączenia od Emily. Skąd ja mam w ogóle zapisany jej numer? Nieważne, nie będę oddzwaniał, najwyżej zadzwoni jeszcze raz.
Położyłem swój telefon na siedzeniu obok i odjechałem z głośnym piskiem opon. Wspominałem już, że lubię szybką jazdę? Z dużą prędkością przemierzałem miasto, żeby dostać się z powrotem do mojego domu. Zacisnąłem dłonie na kierownicy i przymrużyłem oczy, całkowicie skupiając się na drodze. Wymijałem wszystkie auta i jechałem najkorzystniejszymi dla mnie drogami. Wreszcie przedostałem się z domu mojego kumpla do mojego domu. Zauważyłem, że na dworze stoi auto moich rodziców. Wrócili, gdziekolwiek byli. Po opuszczeniu auta kliknąłem jeden przycisk na pilocie, a auto automatycznie się zamknęło. Wszedłem do domu, a do moich nozdrzy od razu trafił zapach pieczonego ciasta. Od razu udałem się do kuchni, w której ujrzałem moją mamę ustawiającą coś w piekarniku.
- Dobrze się bawiliście mamo? - spytałem jak gdyby nigdy nic.
- Justin, synku! - momentalnie obróciła się do mnie moja mama ściągając przy tym duże kucharskie rękawice rzucając je na stół. Mocno mnie przytuliła i wycałowała.
- Hej mamo - objąłem ją w talii i przycisnąłem do siebie.
- Dałeś sobie jakoś sam radę?
- Jak widać, ale następnym razem chciałbym wiedzieć, że gdzieś wyjeżdżacie.
- Oj Justin, to miała być taka niespodzianka.
- Niespodzianka? Dobra, dobra - wyminąłem moją mamę i wyciągnąłem z lodówki zimną puszkę z colą i już miałem zamiar iść na górę, ale usłyszałem głos mojej mamy.
- A ta dziewczyna co tu była, to kto to?
Skąd ona o tym wiedziała?
- O czym mówisz? - spytałem otwierając puszkę i biorąc pierwszy łyk picia i udawałem, że o niczym nie wiem.
- Pani Smith wczoraj Cię widziała jak wnosiłeś na rękach dziewczynę do naszego domu - mama skrzyżowała ręce i oparła się o blat.
- Niech stara Smith nie miesza się w nie swoje sprawy, bo może to być ostatni raz kiedy to zrobiła - warknąłem.
- Justin! - krzyknęła moja mama - jak Ty się wyrażasz?
- Przewidziała się po prostu, starość nie radość - wzruszyłem ramionami i  opuściłem kuchnię.
Smith to nasz sąsiadka, stara jędza jednym słowem. Do wszystkiego się mieszała i zawsze próbowała mieć na mnie jakiegoś haka, niestety to się jej nie udawało. Jak mi przykro, niech próbuje sobie dalej. Tylko na jej nieszczęście moi rodzice przeważnie wierzą mi. Razem z nią mieszkał jej wnuk, Logan. Jest w moim wieku i szczerze się nienawidzimy, już raz mu pokazałem gdzie jest jego miejsce, gdy podbijał do mojej byłej dziewczyny i niech nie przekracza granicy między mną, a nim. Mieszka z babcią od ośmiu lat, bo jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Wbiegłem po schodach do swojego pokoju i przymknąłem drzwi. Odstawiając puszkę z napojem na stoliku ściągnąłem przez głowę bluzkę i buty po czym wygodnie położyłem się na swoim łóżku. Wyciągnąłem telefon z kieszeni od swoich spodni i wykonałem jeden telefon do mojego dobrego znajomego jeszcze z czasu, gdy mieszkałem w Stratford.
- Siema, co to za sprawa, którą do mnie masz? - powiedziałem patrząc przed siebie i wsłuchując się w jego słowa.
- Justin, dowiesz się za kilka dni, spotkamy się i Ci wszystko wyjaśnię, szykuje się duży interes.
- A myślałem, że to ja jestem tajemniczy - zaśmiałem się.
- Do zobaczenia Bieber, zapewniam, że nie pożałujesz.
Nic nie odpowiedziałem tylko się rozłączyłem, a telefon położyłem obok mnie. Ciekawe co Rick miał dla mnie za sprawę i czy serio to jest coś warte mojego zainteresowania. Poleżałem jeszcze chwilę na łóżku i myślałem chwilę nad zdarzeniami sprzed ostatnich dwóch dni. Chyba dopiero teraz dochodzi to do mnie, że uratowałem Sue życie. Bo nikt nie wie jak daleko od mógłby się posunąć i co mógłby jej zrobić. Potarłem ręką swoje czoło, a następnie przeczesałem swoje włosy. Była godzina 17:56. Stanąłem przed szafą i wyciągnąłem z niej czystą białą bluzkę i długie czarne spodnie. Założyłem na siebie ciuchy i na moje nogi wsunąłem jak zwykle czarne Supry. Na to wszystko założyłem jeszcze czarną skórzaną kurtkę i zabrałem okulary przeciwsłoneczne, które od razu znalazły się na moim nosie. Wyszedłem ze swojego pokoju i zbiegłem po schodach na dół, kierując się prosto do drzwi.
- Justin, wychodzisz? - krzyknęła w ostatniej chwili moja mama.
- Tak mamo - odpowiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi. Wsiadłem do auta i zacząłem się kierować w obranym przeze mnie kierunku. Dobrze zapamiętałem drogę ostatnim razem przez co było mi lepiej tutaj dojechać. Gdy po kilkunastu minutach byłem na miejscu zaparkowałem centralnie pod domem Susan. Przejrzałem się w lusterku i stwierdziłem, że wyglądam dobrze. Wyszedłem z auta i zacząłem kierować się na drabinkę, która prowadziła do balkonu Sue. Przeszedłem przez ogród i właśnie miałem się schylić pod oknem, żeby nikt mnie nie zobaczył, ale to co zobaczyłem w środku mnie zamurowało. Zacisnąłem pięści i szczękę. Wróciłem się i stanąłem przed głównymi drzwiami, po czym głośno zapukałem i tylko czekałem aż te sukinsyn przyjdzie mi je otworzyć.

 Taki tam krótki i nudny rozdział piąty, ale jest.
Obiecuję, że w następnym będzie się już więcej dziać i oczywiście, że będzie dłuższy.
Wiktoria (@our_kidrauhlxx) mordowała mnie już o ten rozdział, dlatego specjalnie dla niej go już teraz dodaję. Chciałabym jeszcze bardzo podziękować @villiars za komentarz, który poprawił mi dzień. bardzo dziękuję za taką szczerą opinię i za tyle ciepłych słów! <3  Dziękuję jeszcze za każdy inny komentarz, który również mnie motywuje. Bardzo dziękuję! Dziękuję również za tą niesamowitą liczbę wejść, nawet nie wiecie jaką dajecie mi satysfakcje, a Wasz zwykłe "czytam" daje mi dużo motywacji, dlatego proszę nawet o taki malutki komentarz jeśli przeczytasz ten rozdział. Na koniec chciałabym podziękować jeszcze mojej kochanej Paulince (@lonelyladyrauhl) za to, że tak reklamowała moje opowiadanie.
Zapraszam do zakładek, gdzie możecie poznać bohaterów, zostawić link do swojego bloga lub dodać się do informowanych.
Miłego dnia :)

10 komentarzy:

  1. Bardzo lubię Twoje opowiadanie, a jeszcze bardziej to jak to wszystko opisujesz. Wszystko przemyślane i zaplanowane. Tylko proszę o jedno, więcej wiary w siebie.
    Nie dziękuj mi, bo nie ma za co, jedno co mnie smuci to to, że ludzie nawet nie zostawia nawet małego komentarza z napiszem : "przeczytałam.". Uwielbiam uszczęśliwiać ludzi i mam nadzieję, że w jakiś sposób to zrobiłam i będę dalej robić, bo wiem jak Tobie zależy.
    Paulina (@lonelyladyrauhl)

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś niesamowita, twoje opowiadanie jest niesamowite, po prostu pozazdrościć (: super rozdział (: czekam na nn ~ @vanesusia

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział, tak bardzo uwielbiam twoje opowiadanie, asdfghjklkjgg @belongztojustin :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :o O.M.G Ta końcówka cudowna :) Pięknie piszesz, ja też tak chce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Juz nie moge sie doczekac następnego :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje opowiadanie jest jmptagdawpj *___* rozdział świetny ;) czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. CHOLERA, ZABIĆ CIĘ, ŻE SKOŃCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE????

    Noo... Ja chcę już 6 bo mnie cholernie zaciekawiłaś!!!!!!!

    @couldabeenthe1

    OdpowiedzUsuń
  8. omb *_* kocham i zazdroszcze talentu :* jprdl, kocham to <:
    A jak byś chciała to możesz zajżeć do mnie
    http://next2ujustinbieber.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  9. Ohhhh no! Super jest <3 @bieburas

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to. <3
    Zazdroszczę talentu,którego nie mam,ale cóż kocham to czytać i nie przestanę,bo jest cudowne.Takie trochę bad,a z drugiej strony nie i to wszystko jest takie zgrabne i niesamowite.Uwielbiam jak ktoś opisuje przemyślenia bohaterów.Wkładasz w to tyle uczucia,że cię kocham bardzooo.
    Czekam na next. <3
    U mnie się coś sypie.Chyba zawieszenie?
    Wpadniesz i przeczytasz?
    http://maybe-angel-is-my-boyfriend.blogspot.com
    @ComMusia

    OdpowiedzUsuń